piątek, 19 czerwca 2015

LET IT GO, czyli tylko spokój może nas uratować...

Brakuje słów... Cholera Cie bierze... Masz wrażenie, że wszystkie te najbardziej złośliwe prawa Murphiego zaczynają działać jednocześnie... Nie możesz spać. Wszyscy, którzy mogliby być dla Ciebie wsparciem - mają Cię w głębokim poważaniu, albo po prostu nie są w stanie... Oczywiście, że się znajdą - wtedy jak ich kompletnie potrzebować nie będziesz. Banki i urzędy mają w tym mistrza... Zaczynasz mieć świadomość, że już prawie nic (bądź nic) nie zależy tylko i wyłącznie od Ciebie... NADCIĄGA KATASTROFA...



Po fali energii do działania, która przeistoczyła się w nerwową walkę z czasem i przeciwnościami przychodzi czas na wściekłość, a potem... Skrzydła Ci opadają.

Dochodzisz do momentu, w którym wszystko jest Ci obojętne, bo wiesz, że co ma być to będzie i wiesz, że musisz się z tym pogodzić, bo "kijem rzeki nie zawrócisz"... NIE MASZ JUŻ NA TO WPŁYWU!! A skoro nie masz na to wpływu - wyluzuj - w czym pomogą Twoje nerwy? Szkodzisz tylko i wyłącznie sobie... Puść to - LET IT GO... Tak po prostu... Skoro nie masz możliwości nadania kierunku temu co się dzieje - po prostu pozwól by się działo... 

W czasie kiedy armagedon jest już tuż tuż, a Ty do wszystkiego podchodzisz spokojnie i na luzie, bo jest Ci już wszystko obojętne - w końcu czujesz, że walka została przegrana... No właśnie...

Nagle wszystko nieoczekiwanie zaczyna zmieniać swój bieg. Zaczynasz wierzyć, że Twój prywatny Anioł Stróż w końcu wrócił z wojaży. Zauważył. że Tobie skrzydła opadły - więc sam postanowił się wziąć do roboty.

Czasami wystarczy, że zmieni się JEDNA JEDYNA RZECZ. A ona spowoduje lawinę zmian, które teraz chyba już mogą być tylko i wyłącznie pozytywne dla Ciebie (w porównaniu z armagedonem, który czaił się za rogiem...) Teraz już na pewno DASZ RADĘ! 

I jak tu nie wierzyć w słowa - "tylko spokój może nas uratować"...

środa, 7 stycznia 2015

RÓWNOWAGA - czyli zdrowy życiowy balans, bez którego... się wszystko wali...

Jak się okazuje RÓWNOWAGA MUSI BYĆ - choćby nam się nie podobało, choćbyśmy nie chcieli, nawet jak powiem "nie chcę, nie lubię, nie biorę udziału w tym projekcie" - nic tego nie zmieni...

Z perspektywy przeżytych lat da się zauważyć jedną życiową, wszystkim znaną prawdę - jak się wali, to wszystko po kolei. Nawet dziecko o tym wie. A jednak czasem przyjmuję postawę lekko zdziwioną nie mogąc zrozumieć DLACZEGO?? A można by powiedzieć: "Bo nieszczęścia chodzą całymi stadami"...

Robiąc "przegląd" tego co się robi i gdzie się jest okazuje się, że pojawia się coś, czego... NIE MA. Może tego nie da się zauważyć na pierwszy rzut oka, ale jednak ten brak zaburza harmonię i nie pozwala stanąć mocniej na nogi i iść bardziej do przodu, rozwijać się i czerpać satysfakcję z życia?

Jeśli czujesz, że stoisz w miejscu i nie możesz zrobić kroku do przodu, jeśli coś Ci uparcie nie wychodzi, jeśli nie masz już sił, bo każda próba zaczyna być dla Ciebie jak walka o ogień... 

Zatrzymaj się. Wrzuć na luz. Zrób bilans. Zidentyfikuj to, czego brakuje i co zaburza Twoją harmonię i zacznij pracować właśnie nad tym...

Zajrzyj do strefy kariery zawodowej, stabilności finansowej, do życia rodzinnego, do czasu dla siebie, do strefy relacji osobistych, odpoczynku, rozwoju własnego i swoich pasji. Przyjrzyj się temu jak dbasz o zdrowie, jak wygląda system Twoich wartości. Ustal jedną skalę na której określisz stopień zadowolenia z rozwoju każdej sfery osobno. Znajdź tą najbardziej "zaniedbaną" i skup się na niej, "zaopiekuj" się nią, popracuj nad nią - może efekty przerosną Twoje oczekiwania? :-) Harmonia... :-)


Zdjęcie: pixabay.com



czwartek, 1 stycznia 2015

Nowy rok, nowe plany?...

Kto nie robił nigdy planów na nowy rok niech podniesie rękę!!! Podejrzewam, że lasu rąk by nie było - może nawet lepiej - może żadna ręka w górę by nie powędrowała... No cóż...
Nowy rok... "magiczny" czas, symbol końca i zarazem początku. Symbol, który nieuchronnie prowadzi nas do robienia postanowień. Niestety czasami okazuje się, że wyglądają one tak: 

Moje postanowienia na 2015 rok: osiągnąć cele z 2014 roku, które powinnam była osiągnąć w 2013, po tym jak ich nie zrealizowałam w 2012, jak to wcześniej zaplanowałam w 2011...

Jednak mając świadomość tego, że moje życie zależy ode mnie - może warto zrobić COŚ, żeby iść do przodu. Może warto zaangażować trochę samodyscypliny i systematyczności, żeby realizować cele, które biorą się z marzeń? Może warto w tym wszystkim znaleźć sprzymierzeńców, którzy w ciężkich momentach postawią nas na nogi i dadzą nam kopa wysyłając nas w kierunku w jakim powinniśmy iść, którzy nie pozwolą się zniechęcać drobnymi niepowodzeniami. Bo przecież sukces nie jest pisany różową pomadką na białej ścianie - zwykle jest sumą porażek i wyciągniętych z nich wniosków... 

Więc podążając za symboliką noworoczną - weź dziś ulubione pióro i odręcznie na kartce zapisz to, czego chcesz dokonać w nowym roku - REALNE CELE, przy których opiszesz w jaki SPOSÓB i KIEDY chcesz je zrealizować, jakie KROKI musisz zrobić w drodze do tego celu. Niech ta lista będzie zawsze w zasięgu ręki - zaglądaj do niej, odhaczaj to, co już zrobione i przede wszystkim miej pewność, że to, co zaplanowane JEST DO ZREALIZOWANIA :-)

Jeśli Twój obecny stan emocjonalny nie pozwala Ci wierzyć w to, że można mieć fajne cele - skup się najpierw na najprostszych rzeczach:
- wyjdź z domu
- pozwól sobie poleżeć w łóżku 10 minut dłużej
- jeśli masz ochotę - NIE POWSTRZYMUJ SIĘ - po prostu zamów tą pizze
- rozważ jakąś aktywność fizyczną. po prostu ją ROZWAŻ i pomyśl, jak fajnie będziesz się czuć z fizycznym zmęczeniem i dotlenionym organizmem...

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Zamieniaj marzenia w cele, a cele realizuj. I nie czekaj, bo życie ucieka :)