Szlag mnie jasny trafia - przepraszam, ale to i tak jest znacznie złagodzona wersja tego co czuję - jak słyszę "To wstyd iść na terapię"... Albo jeszcze lepiej "Sam sobie poradzę - pracuję nad sobą". Nie przypadkowo w tym drugim stwierdzeniu użyłam rodzaju męskiego - mam wrażenie, że dylemat ten (oczywiście NIE MĘSKI, ale wg panów ewidentnie babski) związany jest jednak głównie z facetami.
No tak - co za wstyd!!! Silny facet! Co? Na terapię? Przecież jego siła pozwala poradzić sobie ze wszystkim! Duże problemy go nie rozłożą na łopatki, to jak - Z SAMYM SOBĄ SOBIE NIE DA RADY??
Jak to jest możliwe, że ludzie szkolą się, doszkalają - bardzo sobie nawet to chwalą, dążą do różnych form rozwoju, ale terapia okazuje się czymś, na co nie powinni sobie pozwolić, bo wstyd?... Mimo, że terapia jest - podobnie jak szkolenia - formą pracy nad sobą. Tylko w innym zakresie.
Czasami rozglądając się dookoła stwierdzam, że chyba jednak wielu osobom przydałoby się wsparcie terapeutyczne. Mnóstwo ludzi jest niestabilnych emocjonalnie - określiłabym, że w dokuczliwym dla innych stopniu - nie potrafią sobie z emocjami radzić, a może to być bardzo bolesne - nie tylko dla osoby, która zmaga się z tego typu problemem, ale także dla najbliższego otoczenia. Co więcej - może także negatywnie wpływać na najbliższych i z czasem powodować u nich również różnego rodzaju zaburzenia...
Być osobą emocjonalną - fajna rzecz. Szczególnie zakładając przeżywanie pozytywnych emocji. Jednak kiedy w grę wchodzą emocje negatywne - ich nasilenie może nas przerastać. A u podstaw tego zwykle leży LĘK. Najczęściej nieuświadomiony - ukryty gdzieś głęboko - od lat wychylający się ze swojej kryjówki na chwilę, w sprzyjających ku temu okolicznościach - żeby z jednej strony zaznaczyć swoją obecność, ale z drugiej - zmylić przeciwnika i skierować naszą uwagę na zupełnie inny trop, który wydaje się bardziej "oczywisty". I oczywiście często leżący po stronie zupełnie kogoś innego!!
Kiedy to z czym się w rzeczywistości i jawnie zmagamy jest lęk - może łatwiej jest pracować nad nim samemu, bo jeśli wiesz, co Ci dolega - możesz dojść do tego, jak sobie pomóc. Gorzej jednak jest, kiedy lęk jest ukryty, a ujawnia się w postaci skrajnie nasilonej złości, nienawiści, chorej zazdrości czy przybiera formę agresji (niezależnie od tego czy jest to agresja psychiczna, czy fizyczna).
Nie jestem terapeutką, nie jestem psychologiem (mimo, że co niektórzy tak mnie określają - mniej lub bardziej złośliwie;-), ale życie z brakiem stabilności emocjonalnej (niezależnie od tego, czy problem ten dotyczy mnie, czy osoby mi bliskiej) - jest jak życie w schemacie - bezlitośnie powtarzalnym i przewidywalnym. Wybuchy - żal - cudowny bezkres pustyni i znów arena cyrkowa... Czasami łatwo jest nawet ustalić z jaką częstotliwością schemat się powtarza, jednak i tak nie ułatwia to życia i nie powoduje, że ktoś poczuje się lepiej...
W 2013 roku zapoczątkowana została fantastyczna akcja MAM TERAPEUTĘ mająca na celu pokonanie wszechobecnego w naszym społeczeństwie wstydu związanego z udziałem w terapii. Setki osób opowiedziało tam swoją historię związaną z terapią i tym, co dzięki niej zyskali. Zajrzyj tam - może pomoże Ci to w zrobieniu odważnego pierwszego kroku ku lepszemu życiu, a może - zechcesz podzielić się swoją historią z innymi?
Historii, pod której wrażeniem nieustannie jestem nie znajdziesz w akcji "Mam terapeutę", bo jest ona bardzo obszerna. Nie jest to opowieść o zmianie - to istna METAMORFOZA mojej przyjaciółki, którą znam od dziecka - która zawsze była osobą pełną niezwykłych wartości, utalentowaną, wzorową i dobrą - ale nigdy tego nie dostrzegała i nigdy w to nie wierzyła. Może i to stało się przyczyną tego, że życie ułożyło się jej tak a nie inaczej. Rozpoczęła terapię. Teraz - od dobrych kilku miesięcy ciągle jeszcze nie mogę dojść do siebie widząc ją jako Kobietę, która zna swoją wartość, która wie, że ma prawo być szczęśliwą i która teraz bez wyrzutów sumienia potrafi zadbać o siebie. I postanowiła podzielić się (już z pewnego dystansu) swoimi emocjami i doświadczeniami na blogu ZROZUMIEĆ SIEBIE - do którego lektury zapraszam :)
Zdj. www.hypescience.com
Czasami rozglądając się dookoła stwierdzam, że chyba jednak wielu osobom przydałoby się wsparcie terapeutyczne. Mnóstwo ludzi jest niestabilnych emocjonalnie - określiłabym, że w dokuczliwym dla innych stopniu - nie potrafią sobie z emocjami radzić, a może to być bardzo bolesne - nie tylko dla osoby, która zmaga się z tego typu problemem, ale także dla najbliższego otoczenia. Co więcej - może także negatywnie wpływać na najbliższych i z czasem powodować u nich również różnego rodzaju zaburzenia...
Być osobą emocjonalną - fajna rzecz. Szczególnie zakładając przeżywanie pozytywnych emocji. Jednak kiedy w grę wchodzą emocje negatywne - ich nasilenie może nas przerastać. A u podstaw tego zwykle leży LĘK. Najczęściej nieuświadomiony - ukryty gdzieś głęboko - od lat wychylający się ze swojej kryjówki na chwilę, w sprzyjających ku temu okolicznościach - żeby z jednej strony zaznaczyć swoją obecność, ale z drugiej - zmylić przeciwnika i skierować naszą uwagę na zupełnie inny trop, który wydaje się bardziej "oczywisty". I oczywiście często leżący po stronie zupełnie kogoś innego!!
Kiedy to z czym się w rzeczywistości i jawnie zmagamy jest lęk - może łatwiej jest pracować nad nim samemu, bo jeśli wiesz, co Ci dolega - możesz dojść do tego, jak sobie pomóc. Gorzej jednak jest, kiedy lęk jest ukryty, a ujawnia się w postaci skrajnie nasilonej złości, nienawiści, chorej zazdrości czy przybiera formę agresji (niezależnie od tego czy jest to agresja psychiczna, czy fizyczna).
Nie jestem terapeutką, nie jestem psychologiem (mimo, że co niektórzy tak mnie określają - mniej lub bardziej złośliwie;-), ale życie z brakiem stabilności emocjonalnej (niezależnie od tego, czy problem ten dotyczy mnie, czy osoby mi bliskiej) - jest jak życie w schemacie - bezlitośnie powtarzalnym i przewidywalnym. Wybuchy - żal - cudowny bezkres pustyni i znów arena cyrkowa... Czasami łatwo jest nawet ustalić z jaką częstotliwością schemat się powtarza, jednak i tak nie ułatwia to życia i nie powoduje, że ktoś poczuje się lepiej...
W 2013 roku zapoczątkowana została fantastyczna akcja MAM TERAPEUTĘ mająca na celu pokonanie wszechobecnego w naszym społeczeństwie wstydu związanego z udziałem w terapii. Setki osób opowiedziało tam swoją historię związaną z terapią i tym, co dzięki niej zyskali. Zajrzyj tam - może pomoże Ci to w zrobieniu odważnego pierwszego kroku ku lepszemu życiu, a może - zechcesz podzielić się swoją historią z innymi?
Historii, pod której wrażeniem nieustannie jestem nie znajdziesz w akcji "Mam terapeutę", bo jest ona bardzo obszerna. Nie jest to opowieść o zmianie - to istna METAMORFOZA mojej przyjaciółki, którą znam od dziecka - która zawsze była osobą pełną niezwykłych wartości, utalentowaną, wzorową i dobrą - ale nigdy tego nie dostrzegała i nigdy w to nie wierzyła. Może i to stało się przyczyną tego, że życie ułożyło się jej tak a nie inaczej. Rozpoczęła terapię. Teraz - od dobrych kilku miesięcy ciągle jeszcze nie mogę dojść do siebie widząc ją jako Kobietę, która zna swoją wartość, która wie, że ma prawo być szczęśliwą i która teraz bez wyrzutów sumienia potrafi zadbać o siebie. I postanowiła podzielić się (już z pewnego dystansu) swoimi emocjami i doświadczeniami na blogu ZROZUMIEĆ SIEBIE - do którego lektury zapraszam :)
Zdj. www.hypescience.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz