Nie wiem, czy to "moda na szczęście" tak na mnie działa, że czuję potrzebę POCZUCIA SIĘ SZCZĘŚLIWĄ. I oczywiście ciągle jest coś nie tak... Zaczęły mnie już ogarniać takie myśli, ze może nie zasługuję, a może... się oduczyłam?
A może po prostu za dużo od życia oczekuję nie umiejąc przez to cieszyć się małymi i pozytywnymi rzeczami. Czasami nawet nie małymi - wręcz ogromnymi, ale takimi oczywistymi. Może warto w takim momencie zadać sobie pytanie:
CO TAKIEGO JUŻ MAM, CO JEST SZCZĘŚCIEM, KTÓREGO NIE ZAUWAŻAM?
Mam zdrowe, cudowne i zdolne dzieci
Moi kochani rodzice się o mnie zawsze troszczą
Sama jestem zdrowa, choć inni potrafią mi wmówić coś zupełnie innego
Mam wspaniałych przyjaciół, na których mogę polegać
Jestem właścicielką zwierzaka, który mnie kocha i to okazuje w nieznoszący sprzeciwu sposób
Mam gdzie mieszkać i co jeść
Zajmuję się tym co lubię a nie tym co muszę
....
No właśnie. Wypisywać mogłabym jeszcze wiele. Chyba tego mi właśnie brakowało - poszukać tych wspaniałych argumentów w oczywistej oczywistości - przecież na świecie jest tyle osób, które oddałyby lata życia, żeby mieć to, co ja cały czas mam, a tego nie dostrzegam!! A cytując mojego brata - może mi "się w d*** od tego dobrobytu poprzewracało" ?
Próbuję usilnie szukać czegoś więcej... Czy to źle? NIE, ale może warto się skupić na tym co się dobrego ma i pracować nad sobą i nad przyszłością. A reszta jeśli ma do mnie przyjść - przyjdzie sama? I pewnie w momencie, kiedy nie będę się tego spodziewać :-)
A to dopiero będzie NIESPODZIANKA :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz