piątek, 27 czerwca 2014

LUSTRO, czyli przejrzyj się we mnie...

Zastanawiasz się, jak to jest, że różnych ludzi traktuję w różny sposób. Ale chyba nie jest to nic dziwnego, ponieważ ludziom daję to, co sama od nich otrzymuję - szanuję tych, którzy traktują mnie z poszanowaniem mojej osoby, daję miłość tym, od których mam ciepło, zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Staram się być zawsze, kiedy jestem potrzebna - szczególnie dla osób, na które mogę liczyć.

Potrafię być wredna - tak naprawdę do tego stopnia wstrętna, że sama siebie za to nienawidzę. Ale ta wredna JA wychodzi ze mnie dopiero wtedy, jak trafię na kogoś, kto taki właśnie jest dla mnie. Nie chcę być źle traktowana, nie chcę być raniona - NIKT TEGO NIE CHCE. Muszę się przecież jakoś bronić!

****JESTEM LUSTREM - ZOBACZ SIEBIE W TYM JAKA JESTEM****

Potrafię być "jedyna w swoim rodzaju" - ale dla tych, którzy są dla mnie wyjątkowi. Potrafię być lojalna, ufna, ciepła, taka do serca - dopóki to nie zacznie być wykorzystywane przeciwko mnie, albo w czyimś innym interesie. Mam swoją dumę, mam też swoje wewnętrzne przekonanie, że także i prawo do tego, żeby nie pozwalać traktować się w ten sposób, ponieważ TO BOLI, a ja najnormalniej na świecie mam tego bólu DOŚĆ.

Nie jestem wyjątkiem - nie tylko ja jestem Twoim lustrem. Twoim lustrem są ludzie,  którzy mają to szczęście, że Cię otaczają. Ty jesteś ich lustrem, w którym jeśli zechcą - dostrzegą samych siebie.To cenne narzędzie przez tak wielu ludzi jest ignorowane, a może ono stać się w pewien sposób źródłem własnego poznania i pracy nad sobą, by być kimś lepszym, kimś dobrym - dla siebie i dla innych - szczególnie tych, którzy wierzą, troszczą się, dbają, kochają.

Co znaczy "być dobrym"? Najpierw to zadbanie o SIEBIE - to danie sobie prawa do życia wg tego jak chcesz, zgodnie z tym co czujesz, zgodnie z systemem TWOICH wartości. Zadbanie o siebie  to balsam, który rozlewa się powoli po całej duszy i zaczyna łagodzić ból. A później zaczyna promieniować spokojem, ciepłem i błyskiem w oczach. Zaczynasz oddychać głębiej i coraz częściej dostrzegasz słońce, a Twój nastrój przenosi się na innych. I teraz zaczynasz mieć dobry wpływ na ludzi... :)

Świat to jedna wielka INTERAKCJA. Pamięć o tym, że TY jesteś jednym z ważnych elementów tej olbrzymiej układanki, która ma niebagatelny wpływ na innych - powinna dać Ci dużo do myślenia.
Zacznij świadomie doświadczać tego, jak Twoje nastroje, uczucia i stosunek do ludzi - odbijają się w innych. Wyciągaj wnioski - ucz się z tego - ŻYJ DOBRZE :)

Zdjęcie: abstract.detskopnexus.com

środa, 25 czerwca 2014

SŁOWA... Czyli kilka ich o nich...

Wyobraź sobie, że budzisz się rano i pierwsze co widzisz to uśmiech na twarzy bliskiej Ci osoby i słyszysz "Dziś będziesz mieć naprawdę wyjątkowy dzień". Patrząc w lustro mówisz do siebie "Dzisiejszy dzień przyniesie mi coś naprawdę pozytywnego". Czujesz w sobie siłę i nawet jeśli nie nałożyłaś makijażu - wiesz, że jesteś piękna i jedyna w swoim rodzaju.
Wchodzisz do pracy, a tam witana jesteś uśmiechem i słowami: "Dzień dobry! Jak się dziś czujesz?". Odbierasz telefon, który się już niecierpliwy i słyszysz "Witam - jak dobrze Panią słyszeć..." Po intensywnym dniu biegnąc do samochodu (bo wiesz, że już prawie jesteś spóźniona po dzieci do szkoły) - w korytarzu mijasz się z szefem, który na pożegnanie mówi Ci "Odwaliła Pani dziś kawał dobrej roboty - dziękuję". Jesteś zmęczona, ALE...

No właśnie - CO CZUJESZ?

Przecież nie stało się nic "wielkiego". Nikt nie przysłał Ci olbrzymiego koszta róż, a szef nie czeka na Ciebie z informacją o premii albo o podwyżce. Poranną kawę musiałaś sobie zrobić sama - co więcej - tak jak co dzień musiałaś zadbać o dzieci, czyli maluchy, faceta i psa... Twoja praca (PRACA) rozpoczęła się jeszcze w domu, bo ktoś wcześnie rano potrzebował Twojego wsparcia w rozwiązaniu problemu....

MAGIA?? Nie:-) SŁOWA!! :)

Pamiętaj, że to w jaki sposób się komunikujesz kreuje świat dookoła Ciebie. To, w jaki sposób rozmawiasz z ludźmi może wywierać na nich mniejszy lub większy wpływ, więc jeśli masz możliwość świadomego wyboru - dlaczego nie ułatwiać sobie i innym życia?

Zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu o potędze słów. Zachęcam Was do przyłożenia uwagi do tego CO i W JAKI SPOSÓB mówicie i piszecie - bo to także niesie ze sobą emocje i często... DZIAŁANIE.

Pamiętajcie o WAŻNYCH SŁOWACH:
  • PROSZĘ, DZIĘKUJĘ, PRZEPRASZAM - to żaden wstyd, a Babcie będą z nas dumne;-) W końcu to one opowiadały nam bajkę o trzech dziewczynkach o tych imionach
  • DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚ - jest to najpiękniejsze podziękowanie i dowartościowanie osób, które przy nas są i zawsze nas wspierają
  • KOCHAM CIĘ - nawet kiedy kochasz, a tego nie słyszysz, masz wrażenie, że ta miłość jest "niepełna", niech ona żyje pełnią sił. A jeśli się z kimś kłócisz (np z szefem, którego wcale kochać nie musisz;-) i zupełnie nagle wypowiesz te słowa - gwarantuje, że ciśnienie mocno puści i wszystko zakończy się pomyślnie i z uśmiechem
  • ZALEŻY MI NA TOBIE - werbalizuj to - nieraz ludzie tego nie czują, a jak mają poczucie, że są dla Ciebie ważni - zmienia to diametralnie ich postawę i samopoczucie
  • JESTEŚ SILNY/SILNA - pomoże to podbudować poczucie własnej wartości. Jest to docenienie wewnętrznej mocy lub/i zewnętrznej siły człowieka - każdy tego potrzebuje...
  • WYBACZ MI - bo każdy popełnia błędy. A ja z tego wyciągnę wnioski na przyszłość...
  • SUPER! BARDZO DOBRZE! - wzmacniaj pozytywnie nawet małe sukcesy innych (szczególnie dzieci). Proste słowa, a mogą naprawdę dodać skrzydeł i motywować do dalszej pracy
  • ŚWIETNA ROBOTA - o tym nigdy nie zapominaj. Doceniaj - inni doceniać Ciebie też będą :-)
  • GENIALNY POMYSŁ/JESTEŚ GENIALNA/Y - czy wiesz jak to pobudza dalszą kreatywność? Jeśli nie - przetestuj :)
  • PIĘKNIE DZIŚ WYGLĄDASZ - zdecydowanie poprawia dzień i samopoczucie. Kiedy to usłyszysz - nawet nie przygniotą Cie worki pod oczami, które, wiesz, że dziś właśnie masz...
  • TY TO MASZ SZCZĘŚCIE! - niektórzy powiedzą, że to nie kwestia szczęścia, ale ciężkiej pracy. Ale czym jest ciężka praca bez odrobiny szczęścia?
  • WSZYSTKO MA SWOJE POZYTYWNE ASPEKTY - pamiętaj i przypominaj innym, że szklanka zawsze jest do połowy pełna, a nie pusta. Nic nie dzieje się wbrew nam, ale DLA NAS. Czasami tylko musimy wyciągać wnioski...
A wszystko to niesie ze sobą SZACUNEK do drugiego człowieka. Jeśli szanujesz ludzi - oni Ciebie szanować też będą. Ale zaczynaj zawsze od SIEBIE. Żeby szanować innych - musisz najpierw SZANOWAĆ SIEBIE.





wtorek, 24 czerwca 2014

DZIEŃ PRZYTULANIA - podobno to właśnie DZIŚ...


Niby zwykłe przytulanie, a taki ogrom dobroci z niego płynie :-)

PRZYTULAJMY się regularnie, ponieważ (podobno;-):
- przytulanie powoduje wydzielanie endorfin, które powodują zdecydowanie lepsze samopoczucie
- poziom kortyzolu, czyli tzw hormon stresu zostaje znacznie obniżony
- wzrasta poziom oksytocyny, co powoduje obniżenie ciśnienia
- zwalcza wirusy i komórki nowotworowe
- podnosi nam się poziom odporności
- przytulanie łagodzi bóle

A poza tym:
- Czerpiemy pozytywną energię od innych
- jesteśmy bardziej efektywni
- poprawiamy w ten sposób koncentrację
- śpimy i odpoczywamy lepiej
- wspomagamy walkę z chronicznym zmęczeniem
- jesteśmy mniej podatni na depresje
- podejmowane przez nas decyzje są trafniejsze
- przytulanie sprzyja kreatywności

***PRZYJEMNOŚCI W PRZYTULANIU I BYCIU PRZYTULANYM***



Zdjęcie: pinterest.com


poniedziałek, 23 czerwca 2014

SŁOWA, czyli słowo o tym co zostaje...

Z jednej strony TYLKO słowa. Z drugiej - AŻ słowa.

Słowa mają w sobie olbrzymią moc - są idealnym nośnikiem emocji, ale również potrafią być doskonałym narzędziem wywierania wpływu (czasami nawet manipulacji)

Żeby podejść do "rozprawienia" się z tematem słów - wyodrębniłam słowa w dwóch kontekstach. Pierwszy z nich to aspekt "sprzedażowy" - celowo użyłam cudzysłowiu, ponieważ nie chodzi tylko o dosłowną sprzedaż (choć nie ukrywajmy - bardzo mocny nacisk jest na to kładziony w sprzedaży bezpośredniej), ale także przekazywanie pomysłów, idei, przekonywania innych (agitacji??;-), "sprzedaży siebie" :-)

Jaki świat byłby piękny, gdyby ludzie w komunikacji między sobą używali głównie takich słów, jakich zwykle używa się podczas procesu hmmm - ujmijmy to - wszelkich form agitacji. Nie mielibyśmy dobrych komputerów, ale byłyby one wspaniałe, nie popełnialibyśmy błędów, ale szukalibyśmy właściwej drogi, zdrowa żywność nie byłaby tylko zdrowa, ale wyśmienita, nie mielibyśmy szczęścia, ale wprost spływałoby na nas błogosławieństwo, szkoły nie byłyby niezłe, ale na najwyższym poziomie, my nie czulibyśmy się OK, ale tryskalibyśmy energią, a polskie drogi nie byłyby "w cholerę dziurawe", a jedynie nadające się do delikatnej sezonowej korekty... Osoby uznawane za (przepraszam) partaczy i niedouków byłyby osobami wymagającymi uzupełnienia pewnego zakresu wiedzy, lęk można by określić jako ostrożność, a potocznie określany smród byłby po prostu dziwnym zapachem...

Jeśli chodzi o te najczęściej pojawiające się fenomenalnie pozytywne - wręcz magiczne (ale ewidentnie mające na celu odpłatne przeniesienie praw własności) - słowa, to: promocja, najniższa cena, najwyższa jakość, lider w branży itp. itd. Dlaczego? bo UWIELBIAMY promocje - wszystko to, co jest ofertą wyjątkową dla wyjątkowego klienta (czyli dla nas) - niezależnie od tego czy tego potrzebujemy, czy nie... Szkoda, że w tym zakresie piękne, pozytywne słowa są tak często używane - żeby nas naciągnąć... TFU - przepraszam, namówić do przetestowania wyjątkowej oferty...

Tak pisząc te słowa uświadomiłam sobie, że albo my jako społeczeństwo polskie mamy tak ubogi język, albo tak mało korzystamy z pełnego zakresu słownictwa... Taka mała dygresja - mam nadzieję, że się ze mną nie zgadzacie... 

W życiu prywatnym słowa mają ewidentnie przekazywać nasze odczucia, emocje - wpływają też na emocje naszych rozmówców (mimo, że czasem nawet nam na tym nie zależy). Tutaj szczególnie widać ten - określiłabym go jako - emocjonalno-osobisty aspekt słów. Tak - nie ukrywajmy - to też jest forma "sprzedaży" - głównie siebie albo swojego światopoglądu, jednak istotną rolę odgrywać tu będą relacje między komunikującymi się ludźmi. 

Wyobraź sobie jak czujesz się słysząc, gdy ktoś do Ciebie mówi "mówiłaś, że zrobisz to inaczej". A teraz pomyśl jak ta sama osoba mówi do Ciebie to samo, ale trochę inaczej: "Kłamałaś"... Albo zamiast powiedzieć "nie jest mi z tym dobrze, zawiodłam się" - mówi: "Nienawidzę cie" - przytoczyłam tutaj niekoniecznie fajne przykłady słów, które mogą budzić skrajnie mocne emocje. Ludzie w emocjach wypowiadają różne słowa. Później, kiedy ten kurz opada - czasami słyszymy "przepraszam - nie to miałam na myśli" albo "to nie o to mi chodziło", ale słowo wyrzucone w emocjach w eter - zostało przechwycone i wywołało emocje, a emocje mogą dosłownie wyryć swą treść w głowie i w sercu...

Niestety czasami słowa okazują się pustym PR'em - niosącym za sobą najpierw pozytywne emocje, a później ogromne rozczarowanie. Zastanawiam się nie raz, czy zamiast używać słów, nie lepiej byłoby okazać to, co chcemy przekazać - czynem - oczywiście jeśli mamy szczere intencje - nie powinno być to żadnym problemem

Warto pamiętać, że słowa - szczególnie te negatywne - wyrządzają w naszych głowach i też sercach - olbrzymią krzywdę. Bo niosą ze sobą mocno negatywne emocje. A my mamy to do siebie, że przyjmujemy emocje od innych - szczególnie tych, którzy są dla nas tak ważni...

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Cofnij się do dzieciństwa - co sobie przypominasz? Do jakich wspomnień wracasz? Wracasz do ludzi i miejsc, czy tak naprawdę do tego, co wtedy czułaś/czułeś? 

To jest właśnie pamięć, pamięć emocji. A nośnikiem emocji są słowa... Dlatego sto razy pomyśl zanim coś powiesz...



piątek, 20 czerwca 2014

PRZEKONANIA - to co w nas siedzi i wpływa na nasze życie...

Czym właściwie są te PRZEKONANIA? Określiłabym je jako poczucie pewności w jakimś temacie - wynikające niekoniecznie z naszych doświadczeń, ale także z wpojonych nam "prawd" - w zasadzie cały wachlarz opinii wszelakich, które wytworzyły się w naszych umysłach w sposób świadomy bądź nieświadomy. Dotyczyć mogą one naszych wartości, światopoglądu, zdolności, ograniczeń, możliwości - nas samych oraz innych osób a także przyczyn powodujących określone skutki.

Wszystko byłoby piękne i cudowne, gdyby nie to, że część przekonań, które nosimy w sobie to przekonania NEGATYWNE, czyli takie, które nas znacząco ograniczają - mimo, że często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Są dla nas niewidoczną barierą, która w niezrozumiały sposób odcina nas od tego, co wymarzymy.

Poniżej opisałam kilka przekonań - na pewno MOICH przekonań - może też poczujesz, że dotyczą one także Ciebie...

ABY SIĘ CZEGOŚ DOROBIĆ TRZEBA KOMBINOWAĆ (w wersji hardcore - KRAŚĆ) - to szczególnie często spotykane u osób, które dorastały w niekoniecznie zamożnych rodzinach - za to często wykształconych i uczciwych. Co z niego wynika? Ze jeśli uda mi się czegoś dorobić, to oznacza że dokonałam tego w sposób NIEMORALNY - tak - tutaj zespół norm moralnych jest bardzo istotny. Czyli jestem niemoralna? Auć... co ludzie powiedzą??...

MOJA STARSZA SIOSTRA ZAWSZE BYŁA LEPSZA ODE MNIE - no tego akurat sama nie doświadczyłam z braku opcji na starszą siostrę - moi rodzice niestety bezwzględnie ignorowali moje prośby o starsze rodzeństwo ;-) Niestety to ja byłam tą starszą... Zwykle te młodsze dzieci będąc już dorosłymi ludźmi są "ofiarami" tego starszego rodzeństwa, które było zdolniejsze, inteligentniejsze, bardziej pracowite , ale na Boga pamiętajmy, że oni byli STARSI o lat kilka - czego w danym momencie rodzice potrafili nie dostrzegać.itd, itd... Nie neguję absolutnie zdolności, umiejętności i osiągnięć starszego rodzeństwa, ale... jak to możliwe, że dzieci posiadające tych samych rodziców są tak różne?
Kiedy pierwsze dziecko pojawia się na świecie - jest to zawsze olbrzymia zmiana w rodzinie. Świat zostaje postawiony na rzęsach, a dziecko - co jest oczywiste - staje się "pępkiem świata" naokoło którego kręci się całe życie rodzinne. I ten monopol na rodziców... ;-) W rodzinie pojawia się następne dziecko - które przejmuje prym jeśli chodzi o uwagę rodziny. Starsze dziecko często czuje się odsunięte, więc co musi zrobić, żeby zwrócono na nie uwagę? No UDOWODNIĆ JAKIE JEST WSPANIAŁE! :-)

JESTEM ZA GŁUPI, ŻEBY TO ZROZUMIEĆ - uderzyło mnie takie stwierdzenie, kiedy pewien nastolatek usilnie próbował uczyć się języka angielskiego a mu nie wychodziło. CHCIAŁ, mocno i regularnie pracował, a nie wychodziło... To negatywne przekonanie powinno mieć etykietkę "poczucie własnej wartości"... To przykre jak łatwo (szczególnie dziecko) skrzywdzić mówiąc mu czasami w złości "jesteś za głupi, że to zrozumieć"... Dziecko okazało się zdolne, ale jego praca zaczęła przynosić efekty dopiero po "przepracowaniu" tego okrutnego przekonania...

NIE ZASŁUGUJĘ NA TO BY BYĆ KOCHANĄ - to nie jest coś, co potrafię stojąc przed swoim odbiciem powiedzieć sobie prosto w twarz. Ale czasami mam wrażenie, że znaczna część mojego życia o tym świadczy. Cały czas łapię się na tym, żeby być lepszą i lepszą. A jak okazuje się, że pojawia się uczucie - zaczynam uciekać. Boję się? Nie zasługuję? Może to jedno i drugie?
Tak - chyba mam jeszcze trochę drogi przed sobą, żeby się "ugłaskać" i w pierwszej kolejności pokochać SIEBIE - za to jaką jestem - ze swoimi zaletami i wadami. Jeśli sama siebie nie pokocham - nie pozwolę nikomu innemu siebie pokochać, bo... najnormalniej na świecie w tą miłość nie uwierzę...

W ŻYCIU NAJWAŻNIEJSZE JEST WYKSZTAŁCENIE - jedno z moich "ulubionych" przekonań. Pamiętam - rodzice i dziadkowie zawsze wkładali mi to do głowy. I jestem im wdzięczna za to - mam w sobie pęd do wiedzy, który staram się realizować. ALE - niektórzy interpretują to w troszkę krzywy sposób - dewaluując osoby, które nie mają "szkół pokończonych". Kochani moi - już wiem, że nie "papier" świadczy o człowieku, jego umiejętnościach i jego wiedzy. Ale sam człowiek wystawia światu swoje świadectwo o sobie. Pomyśl - ile w życiu udało Ci się spotkać osób o formalnie niskim wykształceniu, a wiedzy doświadczeniu i klasie - które można by postawić bardzo wysoko. No i niestety na odwrót - osób wykształconych, które reprezentują tak niski poziom, że w ogóle trudno o poziomie mówić...

PO CO PRÓBOWAĆ, SKORO I TAK SIĘ NIE UDA? - no właśnie - sami stawiamy sobie sufit nad głową, którego nie jesteśmy w stanie przebić... Pomyśl - a co by było jakby nad głową było błękitne niebo i tylko od Ciebie by zależało jak wysoko w górę się będziesz wspinać? A to wszystko zależy od CIEBIE. Czasami warto przestać się "spinać" i pozwolić, żeby wszystko potoczyło się samo... Efekty naprawdę mogą zaskoczyć... Ale cóż - kto nie gra - nie wygrywa ;-)

TABLETKA NA PEWNO MI POMOŻE - efekt placebo jest cudownym przykładem przekonania - choć niekoniecznie negatywnego - niech to będzie mała wisienka na torcie w tym poście - przekonanie, które może skutecznie ograniczyć ilość wchłanianej przez nas chemii w formie farmaceutyków... Na to przekonanie szczególnie podatne są osoby starsze i dzieci - choć dziecku niekoniecznie serwować trzeba witaminę C zamiast środka przeciwbólowego - bo często wystarczy, żeby mama przyłożyła na chwilę usta do bolącego miejsca i dziecię od razu czuje się lepiej :-)

PIENIĄDZE SZCZĘŚCIA NIE DAJĄ - absolutnie się z tym zgadzam, ale już teraz pamiętam też o tym, że to pieniądze dają możliwość np. kupowania zdrowej żywności, wizyt prywatnych u lekarzy kiedy jest to  (a na które w NFZ'cie czekalibyśmy miesiącami...), zabrania dzieci do kina, wyjazdu na weekend, żeby odpocząć. Podsumowując - pieniądze dają nam szanse na zadbanie o zdrowie i samopoczucie swoje i najbliższych, co z kolei powoduje, że... można się poczuć spokojniejszym i szczęśliwszym... A osoby, które hołdują temu przekonaniu - niekoniecznie wyglądają na osoby szczęśliwe...

NOWOTWÓR TO WYROK - może powinnam o tym przekonaniu napisać na samym początku. Przykre jest, kiedy osoby których ta choroba nie dotyczy tak mówią - bo jak można tak jednoznacznie skazywać osobę, która zachorowała? Oczywiście, że nie jest to katar, który (szczególnie w przypadku mężczyzn) może być chorobą niemal śmiertelną, ale w przypadku chorób nowotworowych przekonania bardzo dużo mogą pomóc albo i zaszkodzić...
Czy nie lepiej byłoby do nowotworu podejść jako do sygnału od organizmu, że trzeba bardziej o niego zadbać? Wiara w to, że leczenie przyniesie pozytywne efekty - daje olbrzymią siłę i energię do życia, bez której najlepsze leczenie będzie nieskuteczne. A wiara i działanie - potrafią czynić cuda :-)

Po tej drugiej stronie OGRANICZAJĄCYCH nas przekonań - znajduje się słoneczna autostrada, którą można mknąć... Warto nad nimi popracować i dać sobie szanse na łatwiejszą drogę :-)







środa, 18 czerwca 2014

"Sianie" PRZEKONAŃ, czyli... "A Babcia zawsze mówiła, że..."

Znacie na pewno powiedzenie, że coś "jednym uchem wejdzie a drugim wyjdzie". Większość z nas wierzy (albo CHCE wierzyć), że tak właśnie jest, ale jeśli mam być szczera okazuje się to tylko pobożnym życzeniem... Oczywiście jednym uchem wchodzi, drugim wychodzi, ale swój ŚLAD mimo wszystko zostawia... Ale czasami JAKI!!! W ten sposób zostają nam zaszczepione przekonania - co do których sobie nawet czasami nie zdajemy sprawy, a mają one wpływ na całe nasze życie. Warto się temu przyjrzeć....

Umysł dziecka jest chłonny jak gąbka. Jest czysty, bez zapisanych w nim wielu doświadczeń, analiz, czasami nawet traum. Jego umysł przyjmuje wszystko tak jak to mu jest podane - dlatego po latach okazuje się, że na fotelu u terapeuty - czasami musimy cofać się do dzieciństwa i przerabiać pewne tematy, które zostały zasiane i zostawione, co owoce później dawało latami. I nie mówię teraz o "owocach", które chcielibyśmy widzieć - wprost przeciwnie... Jednak nie tylko przekonania nabyte w dzieciństwie owocują - oczywiście te z dzieciństwa jeżeli nie zostały przepracowane i usunięte - rosną w swoją siłę. Ale też wiele przekonań dostajemy w prezencie od całego świata, który nas otacza.

Rodzice, dziadkowie - najbliższa rodzina, środowisko w którym dorastamy - paradoksalnie tu gdzie czujemy się najlepiej i najbezpieczniej - też potrafi dać nam niezły "prezent". Szczególnie te osoby najważniejsze w naszym życiu. Chciałabym uniknąć bycia posądzoną o to, że uznaję tych, którzy dla dziecka zrobią niemal WSZYSTKO o złe intencje - nie, absolutnie NIE.

Nie ma ludzi idealnych i nie ma ludzi wszechwiedzących. Nie każdy musi wszystko umieć, wiedzieć, znać - to jest przecież nierealne. A często będąc przekonanymi, że robimy wszystko co najlepsze - szczególnie dla naszych dzieci - robimy im "pod górkę" w przyszłości. Nie będę pisać, że robimy "kuku" - choć czasami taki właśnie jest tego efekt, ale ufam, że dziecko gdy dorośnie będzie potrafiło sobie samo, bądź z pomocą (mniejszą czy większą) sobie z tymi przekonaniami poradzić. Ale zapewniam - NIE JEST TO ŁATWE...

Następny post związany będzie z przekonaniami, których sama doświadczyłam, które sama zauważyłam u innych. Postaram się pokazać Wam jak to, co ktoś kiedyś nam mówił, pokazywał - bo sam w to wierzył - wpływa na nasze życie, a później promieniuje dalej na zasadzie powtarzalności schematu... 





wtorek, 17 czerwca 2014

Motylom nie wolno podcinać skrzydeł...


Tak - PRZEPOCZWARZYŁAM SIĘ - w końcu przyszedł na to czas - z jednej strony, szkoda że tak późno, ale z drugiej - dobrze, że W KOŃCU DOJRZAŁAM.

Przez lata byłam sobie jak kokon - a może nie - jak mrówka robotnica - w sumie motyl i mrówka nie mają ze sobą wiele wspólnego (o ile coś w ogóle), ale tak - cierpliwie czekałam na SWÓJ CZAS. Na moment, kiedy ktoś dostrzeże we mnie KOGOŚ WIĘCEJ niż tylko osobę, którą można obłożyć obowiązkami, z których znakomicie się wywiąże, bez konieczności kontroli i "prowadzenia za rączkę". Osobę, która będzie miała nieskończone pokłady automotywacji, optymizmu, energii, wsparcia dla innych oraz... błysku w oczach.

Przyszedł taki moment, kiedy energii przestało wystarczać na upchanie 48 godzin w buteleczce siły o pojemności 24h.... Zabrakło siły i czasu na zadbanie o siebie, czas dla Dzieci, odpoczynek, regenerację sił. Nawet marzenia, które zawsze starałam się zamieniać w cele - gdzieś się pochowały i nie mogłam ich odnaleźć. Za to coraz częściej pojawiały się łzy - ukrywane przed wszystkim i wszystkimi. Ich ilość poznała tylko poduszka i auto...

Z perspektywy czasu wiem, że byłam motylem, któremu obcięto skrzydła... Chyba źle to ujęłam - osobą, która dokonała tej okrutnej amputacji byłam JA SAMA. To był czas, żeby się obudzić...