Czym właściwie są te PRZEKONANIA? Określiłabym je jako poczucie pewności w jakimś temacie - wynikające niekoniecznie z naszych doświadczeń, ale także z wpojonych nam "prawd" - w zasadzie cały wachlarz opinii wszelakich, które wytworzyły się w naszych umysłach w sposób świadomy bądź nieświadomy. Dotyczyć mogą one naszych wartości, światopoglądu, zdolności, ograniczeń, możliwości - nas samych oraz innych osób a także przyczyn powodujących określone skutki.
Wszystko byłoby piękne i cudowne, gdyby nie to, że część przekonań, które nosimy w sobie to przekonania NEGATYWNE, czyli takie, które nas znacząco ograniczają - mimo, że często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Są dla nas niewidoczną barierą, która w niezrozumiały sposób odcina nas od tego, co wymarzymy.
Poniżej opisałam kilka przekonań - na pewno MOICH przekonań - może też poczujesz, że dotyczą one także Ciebie...
ABY SIĘ CZEGOŚ DOROBIĆ TRZEBA KOMBINOWAĆ (w wersji hardcore - KRAŚĆ) - to szczególnie często spotykane u osób, które dorastały w niekoniecznie zamożnych rodzinach - za to często wykształconych i uczciwych. Co z niego wynika? Ze jeśli uda mi się czegoś dorobić, to oznacza że dokonałam tego w sposób NIEMORALNY - tak - tutaj zespół norm moralnych jest bardzo istotny. Czyli jestem niemoralna? Auć... co ludzie powiedzą??...
MOJA STARSZA SIOSTRA ZAWSZE BYŁA LEPSZA ODE MNIE - no tego akurat sama nie doświadczyłam z braku opcji na starszą siostrę - moi rodzice niestety bezwzględnie ignorowali moje prośby o starsze rodzeństwo ;-) Niestety to ja byłam tą starszą... Zwykle te młodsze dzieci będąc już dorosłymi ludźmi są "ofiarami" tego starszego rodzeństwa, które było zdolniejsze, inteligentniejsze, bardziej pracowite , ale na Boga pamiętajmy, że oni byli STARSI o lat kilka - czego w danym momencie rodzice potrafili nie dostrzegać.itd, itd... Nie neguję absolutnie zdolności, umiejętności i osiągnięć starszego rodzeństwa, ale... jak to możliwe, że dzieci posiadające tych samych rodziców są tak różne?
Kiedy pierwsze dziecko pojawia się na świecie - jest to zawsze olbrzymia zmiana w rodzinie. Świat zostaje postawiony na rzęsach, a dziecko - co jest oczywiste - staje się "pępkiem świata" naokoło którego kręci się całe życie rodzinne. I ten monopol na rodziców... ;-) W rodzinie pojawia się następne dziecko - które przejmuje prym jeśli chodzi o uwagę rodziny. Starsze dziecko często czuje się odsunięte, więc co musi zrobić, żeby zwrócono na nie uwagę? No UDOWODNIĆ JAKIE JEST WSPANIAŁE! :-)
JESTEM ZA GŁUPI, ŻEBY TO ZROZUMIEĆ - uderzyło mnie takie stwierdzenie, kiedy pewien nastolatek usilnie próbował uczyć się języka angielskiego a mu nie wychodziło. CHCIAŁ, mocno i regularnie pracował, a nie wychodziło... To negatywne przekonanie powinno mieć etykietkę "poczucie własnej wartości"... To przykre jak łatwo (szczególnie dziecko) skrzywdzić mówiąc mu czasami w złości "jesteś za głupi, że to zrozumieć"... Dziecko okazało się zdolne, ale jego praca zaczęła przynosić efekty dopiero po "przepracowaniu" tego okrutnego przekonania...
NIE ZASŁUGUJĘ NA TO BY BYĆ KOCHANĄ - to nie jest coś, co potrafię stojąc przed swoim odbiciem powiedzieć sobie prosto w twarz. Ale czasami mam wrażenie, że znaczna część mojego życia o tym świadczy. Cały czas łapię się na tym, żeby być lepszą i lepszą. A jak okazuje się, że pojawia się uczucie - zaczynam uciekać. Boję się? Nie zasługuję? Może to jedno i drugie?
Tak - chyba mam jeszcze trochę drogi przed sobą, żeby się "ugłaskać" i w pierwszej kolejności pokochać SIEBIE - za to jaką jestem - ze swoimi zaletami i wadami. Jeśli sama siebie nie pokocham - nie pozwolę nikomu innemu siebie pokochać, bo... najnormalniej na świecie w tą miłość nie uwierzę...
MOJA STARSZA SIOSTRA ZAWSZE BYŁA LEPSZA ODE MNIE - no tego akurat sama nie doświadczyłam z braku opcji na starszą siostrę - moi rodzice niestety bezwzględnie ignorowali moje prośby o starsze rodzeństwo ;-) Niestety to ja byłam tą starszą... Zwykle te młodsze dzieci będąc już dorosłymi ludźmi są "ofiarami" tego starszego rodzeństwa, które było zdolniejsze, inteligentniejsze, bardziej pracowite , ale na Boga pamiętajmy, że oni byli STARSI o lat kilka - czego w danym momencie rodzice potrafili nie dostrzegać.itd, itd... Nie neguję absolutnie zdolności, umiejętności i osiągnięć starszego rodzeństwa, ale... jak to możliwe, że dzieci posiadające tych samych rodziców są tak różne?
Kiedy pierwsze dziecko pojawia się na świecie - jest to zawsze olbrzymia zmiana w rodzinie. Świat zostaje postawiony na rzęsach, a dziecko - co jest oczywiste - staje się "pępkiem świata" naokoło którego kręci się całe życie rodzinne. I ten monopol na rodziców... ;-) W rodzinie pojawia się następne dziecko - które przejmuje prym jeśli chodzi o uwagę rodziny. Starsze dziecko często czuje się odsunięte, więc co musi zrobić, żeby zwrócono na nie uwagę? No UDOWODNIĆ JAKIE JEST WSPANIAŁE! :-)
JESTEM ZA GŁUPI, ŻEBY TO ZROZUMIEĆ - uderzyło mnie takie stwierdzenie, kiedy pewien nastolatek usilnie próbował uczyć się języka angielskiego a mu nie wychodziło. CHCIAŁ, mocno i regularnie pracował, a nie wychodziło... To negatywne przekonanie powinno mieć etykietkę "poczucie własnej wartości"... To przykre jak łatwo (szczególnie dziecko) skrzywdzić mówiąc mu czasami w złości "jesteś za głupi, że to zrozumieć"... Dziecko okazało się zdolne, ale jego praca zaczęła przynosić efekty dopiero po "przepracowaniu" tego okrutnego przekonania...
NIE ZASŁUGUJĘ NA TO BY BYĆ KOCHANĄ - to nie jest coś, co potrafię stojąc przed swoim odbiciem powiedzieć sobie prosto w twarz. Ale czasami mam wrażenie, że znaczna część mojego życia o tym świadczy. Cały czas łapię się na tym, żeby być lepszą i lepszą. A jak okazuje się, że pojawia się uczucie - zaczynam uciekać. Boję się? Nie zasługuję? Może to jedno i drugie?
Tak - chyba mam jeszcze trochę drogi przed sobą, żeby się "ugłaskać" i w pierwszej kolejności pokochać SIEBIE - za to jaką jestem - ze swoimi zaletami i wadami. Jeśli sama siebie nie pokocham - nie pozwolę nikomu innemu siebie pokochać, bo... najnormalniej na świecie w tą miłość nie uwierzę...
W ŻYCIU NAJWAŻNIEJSZE JEST WYKSZTAŁCENIE - jedno z moich "ulubionych" przekonań. Pamiętam - rodzice i dziadkowie zawsze wkładali mi to do głowy. I jestem im wdzięczna za to - mam w sobie pęd do wiedzy, który staram się realizować. ALE - niektórzy interpretują to w troszkę krzywy sposób - dewaluując osoby, które nie mają "szkół pokończonych". Kochani moi - już wiem, że nie "papier" świadczy o człowieku, jego umiejętnościach i jego wiedzy. Ale sam człowiek wystawia światu swoje świadectwo o sobie. Pomyśl - ile w życiu udało Ci się spotkać osób o formalnie niskim wykształceniu, a wiedzy doświadczeniu i klasie - które można by postawić bardzo wysoko. No i niestety na odwrót - osób wykształconych, które reprezentują tak niski poziom, że w ogóle trudno o poziomie mówić...
PO CO PRÓBOWAĆ, SKORO I TAK SIĘ NIE UDA? - no właśnie - sami stawiamy sobie sufit nad głową, którego nie jesteśmy w stanie przebić... Pomyśl - a co by było jakby nad głową było błękitne niebo i tylko od Ciebie by zależało jak wysoko w górę się będziesz wspinać? A to wszystko zależy od CIEBIE. Czasami warto przestać się "spinać" i pozwolić, żeby wszystko potoczyło się samo... Efekty naprawdę mogą zaskoczyć... Ale cóż - kto nie gra - nie wygrywa ;-)
PO CO PRÓBOWAĆ, SKORO I TAK SIĘ NIE UDA? - no właśnie - sami stawiamy sobie sufit nad głową, którego nie jesteśmy w stanie przebić... Pomyśl - a co by było jakby nad głową było błękitne niebo i tylko od Ciebie by zależało jak wysoko w górę się będziesz wspinać? A to wszystko zależy od CIEBIE. Czasami warto przestać się "spinać" i pozwolić, żeby wszystko potoczyło się samo... Efekty naprawdę mogą zaskoczyć... Ale cóż - kto nie gra - nie wygrywa ;-)
TABLETKA NA PEWNO MI POMOŻE - efekt placebo jest cudownym przykładem przekonania - choć niekoniecznie negatywnego - niech to będzie mała wisienka na torcie w tym poście - przekonanie, które może skutecznie ograniczyć ilość wchłanianej przez nas chemii w formie farmaceutyków... Na to przekonanie szczególnie podatne są osoby starsze i dzieci - choć dziecku niekoniecznie serwować trzeba witaminę C zamiast środka przeciwbólowego - bo często wystarczy, żeby mama przyłożyła na chwilę usta do bolącego miejsca i dziecię od razu czuje się lepiej :-)
PIENIĄDZE SZCZĘŚCIA NIE DAJĄ - absolutnie się z tym zgadzam, ale już teraz pamiętam też o tym, że to pieniądze dają możliwość np. kupowania zdrowej żywności, wizyt prywatnych u lekarzy kiedy jest to (a na które w NFZ'cie czekalibyśmy miesiącami...), zabrania dzieci do kina, wyjazdu na weekend, żeby odpocząć. Podsumowując - pieniądze dają nam szanse na zadbanie o zdrowie i samopoczucie swoje i najbliższych, co z kolei powoduje, że... można się poczuć spokojniejszym i szczęśliwszym... A osoby, które hołdują temu przekonaniu - niekoniecznie wyglądają na osoby szczęśliwe...
PIENIĄDZE SZCZĘŚCIA NIE DAJĄ - absolutnie się z tym zgadzam, ale już teraz pamiętam też o tym, że to pieniądze dają możliwość np. kupowania zdrowej żywności, wizyt prywatnych u lekarzy kiedy jest to (a na które w NFZ'cie czekalibyśmy miesiącami...), zabrania dzieci do kina, wyjazdu na weekend, żeby odpocząć. Podsumowując - pieniądze dają nam szanse na zadbanie o zdrowie i samopoczucie swoje i najbliższych, co z kolei powoduje, że... można się poczuć spokojniejszym i szczęśliwszym... A osoby, które hołdują temu przekonaniu - niekoniecznie wyglądają na osoby szczęśliwe...
NOWOTWÓR TO WYROK - może powinnam o tym przekonaniu napisać na samym początku. Przykre jest, kiedy osoby których ta choroba nie dotyczy tak mówią - bo jak można tak jednoznacznie skazywać osobę, która zachorowała? Oczywiście, że nie jest to katar, który (szczególnie w przypadku mężczyzn) może być chorobą niemal śmiertelną, ale w przypadku chorób nowotworowych przekonania bardzo dużo mogą pomóc albo i zaszkodzić...
Czy nie lepiej byłoby do nowotworu podejść jako do sygnału od organizmu, że trzeba bardziej o niego zadbać? Wiara w to, że leczenie przyniesie pozytywne efekty - daje olbrzymią siłę i energię do życia, bez której najlepsze leczenie będzie nieskuteczne. A wiara i działanie - potrafią czynić cuda :-)
Czy nie lepiej byłoby do nowotworu podejść jako do sygnału od organizmu, że trzeba bardziej o niego zadbać? Wiara w to, że leczenie przyniesie pozytywne efekty - daje olbrzymią siłę i energię do życia, bez której najlepsze leczenie będzie nieskuteczne. A wiara i działanie - potrafią czynić cuda :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz