czwartek, 24 lipca 2014

CEL, MIERZ, PAL!! - czyli jak nie walnąć kulą w płot...


Ostatnio tak wiele się mówi o celach i ich realizacji. Niestety nie będę oryginalna - ten post jest o CELACH - chciałabym się z Wami podzielić tym, co dla mnie w przypadku ustalania swoich celów i ich realizacji jest NAJWAŻNIEJSZE. To co przekaże oparte jest na moich doświadczeniach: na sukcesach, ale też i porażkach, z których staram się jak najlepiej wyciągać konstruktywne wnioski. Jak wychodzi? Różnie - cóż jestem tylko człowiekiem. Czasami trzeba 3 razy wpaść po kostki w tę samą kałużę, żeby zapamiętać, że władze ciągle nie wyrównały drogi i pogoda ciągle jest płaczliwa, czyli że ONA TAM CAŁY CZAS JEST!!...

Cele zaczynają się zawsze od marzeń - o tym co by się chciało mieć, gdzie by się chciało być, co chciałoby się osiągnąć, w jaki sposób chciałoby się żyć. U mnie przybiera to formę MAPY MARZEŃ, o której już wcześniej wspomniałam. W pracy nad mapą zaczyna się wszystko. Bo żeby cel osiągnąć, nie wystarczy powiedzieć "Mój cel to zbudować dom". Można by rzec: POTRZEBNY JEST PLAN... 


  • Podstawą do założenia celu do realizacji jest przeanalizowanie swojego życia, a dokładnie różnych jego aspektów (finansów, mądrości i wiedzy, miłości, pasji, które rozwijasz, środowiska, pracy zawodowej i kariery, wiedzy, autorytetów, rozwoju duchowego i przede wszystkim swojego własnego JA). To mi zajęło sporo czasu za nim do tego doszłam, że w życiu tak jak i w przyrodzie RÓWNOWAGA musi być zachowana. A jeśli tej równowagi zabraknie (czytaj: w pewnych aspektach życia jest rewelacyjnie, a pewne leżą i czekają na litość), to oznacza, że za chwilę coś "się posypie". Teraz pisząc to uświadamiam sobie, że czasami jak w pewnych, szczególnych momentach czułam się szczęśliwa - starałam się ze wszystkich sił zapamiętać tą chwilę, ponieważ wiedziałam, że za chwilę coś mi się zawali - tak złośliwie odbierałam los...
  • Podczas analizowanie tego jak jest, a jak mogłoby być - do głowy przychodzi mnóstwo pytań, wątpliwości. Warto wówczas ZAUFAĆ SOBIE - swoim odczuciom, swojej intuicji. Może nawet dać sobie trochę czasu na to, żeby tak naprawdę odkryć to, co czuję, czego pragnę i czego potrzebuję. Warto zmierzyć się z takimi tematami w miejscach cichych, może w bliskim kontakcie z przyrodą - pobyć samemu ze sobą i skupić się na odczytywaniu swoich emocji i odpowiedzieć sobie na pytanie - "Co będzie DLA MNIE najlepsze". Pamiętaj o tym, że to TY JESTEŚ KOWALEM  I KRÓLEM SWOJEGO ŻYCIA - nikt inny. Pomocnym narzędziem może okazać się napisanie mini-wypracowania - ale takiego osobistego pt "MÓJ IDEALNY DZIEŃ", w którym warto opisać dokładnie: gdzie jesteś, co robisz, kto jest z Tobą, i przede wszystkim JAK SIĘ Z TYM CZUJESZ. Przelewanie tak szczegółowych wyobrażeń na papier pobudza wyobraźnię, zaczynasz to CZUĆ - bo chodzi właśnie o emocje. To EMOCJE SĄ MOTOREM DO DZIAŁANIA - więc warto pobudzać te najbardziej pozytywne
  • Czy cele, które sobie wyznaczasz do realizacji są NAPRAWDĘ TWOJE? To - wstyd się przyznać - kolejna rzecz, do której docierałam długo. Czy moje cele były moimi celami? Okazuje się, że nie zawsze - tak naprawdę cele, które ustalałam sobie były związane z tym, czego inni oczekują ode mnie. Potrzeba akceptacji może okazać się czasami tak silna, że zatraca się swoje marzenia i pragnienia na rzecz tego czego inni ode mnie oczekują. Realizuję "siebie" tak jak inni chcą - i oczywiście - mam z tego jakąś korzyść - akceptację. Ale czy to jest wszystko czego JA pragnę i potrzebuję? Ustalając sobie cel - ten jedyny i cudownie własny - bo o to przecież chodzi - już wiem, że będę musiała się zmagać z krytyką, obrazą, czasami nawet wyalienowaniem. Jest to bolesne, ale i prawdziwe... Jest to koszt tego, że nie spełniam oczekiwań innych (bo często "oni" wiedzą lepiej, co dla mnie najlepsze jest...)
  • Często cele, które sobie wyznaczamy - wiążą się ze ZMIANĄ. Przecież naszym celem nie jest utrzymanie bieżącego status quo, ale pójście do przodu: OSIĄGNIĘCIE CZEGOŚ WIĘCEJ niż w danej chwili mamy. Każda zmiana to (uwielbiam to określenie) wyjście ze strefy komfortu. Kiedy nasz cel związany jest z ulepszeniem tego co mamy - mogą to być nowe sytuacje, nowi ludzie, nowe wyzwania, które na początku trochę nas przerażają. Ale jeśli cel związany będzie ze ZMIANĄ sesnsu stricte - musimy mieć świadomość, że żeby zbudować coś nowego - prawdopodobnie to coś co do tej pory było twoje, musi się zawalić... Warto sobie zadać pytanie - na ile mam w sobie siłę, aby to przetrwać, ponieważ koszty (szczególnie te emocjonalne) mogą być olbrzymie...
  • Bardzo często wierząc w swoją siłę i swoje możliwości ustalałam sobie całe morze celów. Niektóre zrealizować się udawało, niektóre nie. Często miałam poczucie, że mimo wszystko mogłoby być lepiej. Z perspektywy czasu wiem, że powinnam ustalać sobie JEDEN, KONKRETNY CEL. Koncentracja na jednym celu przynosi zdecydowanie lepsze efekty niż skupianie się na wielu celach, które później zostaną zrealizowane - niekoniecznie z takim efektem o jakim marzyliśmy. Oczywiście O ILE zostaną zrealizowane, ponieważ trudno będzie zrealizować wszystkie...
  • Mam już swój cel. Ten jeden, najważniejszy. Ten, którego realizacja ułatwi mi realizację kolejnych - choćby przez to, że będę silniejsza o poczucie, że umiem, że mogę, że to dla mnie, że czyni mnie to lepszą osobą dla innych. I jest duuuży:-) Przeogromny. Patrząc z boku można by powiedzieć - nierealny. Tylko ten jeden wielki cel jest zwieńczeniem mnóstwa mniejszych kroków, które trzeba wykonać, żeby ten jeden, właściwy cel zrealizować. Więc DZIELĘ CEL NA ETAPY - można powiedzieć, kroki do celu, a czasami i one ulegają podziałowi. Przecież chodzi o to, żeby sobie ułatwiać, a nie się sabotować :)
  • A na koniec coś niemniej ważnego - "podglądaj" osoby, którym się udało zrealizować cel zbliżony do Twojego. Warto o tym rozmawiać z osobami, które tego dokonały, jeśli jest możliwość: pytać, pytać, pytać - i rozwiewać wszelkie wątpliwości. Za jakiś czas - zrealizujesz swój cel. Wtedy będziesz w tej dziedzinie swego rodzaju AUTORYTETEM. Inni będą się Ciebie pytać, jak tego dokonać. I nie raz usłyszysz "PODZIWIAM CIĘ!"
I jeszcze coś (chyba nigdy nie skończę) - moja mała, osobista prośba: nigdy, PRZENIGDY nie mów, że to o czym marzysz, to co może być Twoim celem jest niemożliwe do zrealizowania, bo - jak powiedział mój pierwszy szef - i zawsze to będę pamiętać:

CZŁOWIEK ZA CHWILĘ ZAMIESZKA NA KSIĘŻYCU, A TY MI MÓWISZ, ŻE TO JEST NIEMOŻLIWE? 


Zdjęcie: archiwum własne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz